Orly "Road Trippin" - kolekcja PCH

Dziś ostatni lakier z boskiej letniej kolekcji Pacific Coast Highway od Orly, które wybrałam do pokazania Wam.
Będzie bez owijania w bawełnę, bo jak może już zauważyłyście - nigdy tego nie robię. Mam z tym lakierem problem, bo o ile kolor jest absolutnie fantastyczny - ciepły, słoneczny super neon, prawie świecący w ciemności, to konsystencja tego lakieru i komfort malowania pozostawiają wiele do życzenia,
Zacznijmy od konsystencji - już po otwarciu buteleczki można zauważyć, że lakier znacznie różni się w tej materii od pozostałych z kolekcji. Wg mnie przypomina bardziej farbę olejną niż lakier.
Jeśli chodzi o malowanie to jeśli wiecie jak się maluje (jakimkolwiek) lakierem w gorący parny dzień, to będziecie sobie mogły wyobrazić malowanie "Road Trippin" - lakier jest gęsty, ma tendencję do glucenia, przez co na paznokciach lądują grube warstwy. Z kryciem nie było najgorzej - lekkie nierówności widoczne były tylko z bliska. Warstwa Seche Vite wyrównała nierówności i dość szybko wysuszyła plastyczną masę na paznokciach. Jak zobaczycie na zdjęciach, ostatecznie prezentowało się to całkiem przyjemnie, a kolor wynagrodził trudy. Miałam go na paznokciach już dwa razy, co u mnie jest rzadkością w tak krótkim czasie ;)
Jeśli chodzi o malowanie to jeśli wiecie jak się maluje (jakimkolwiek) lakierem w gorący parny dzień, to będziecie sobie mogły wyobrazić malowanie "Road Trippin" - lakier jest gęsty, ma tendencję do glucenia, przez co na paznokciach lądują grube warstwy. Z kryciem nie było najgorzej - lekkie nierówności widoczne były tylko z bliska. Warstwa Seche Vite wyrównała nierówności i dość szybko wysuszyła plastyczną masę na paznokciach. Jak zobaczycie na zdjęciach, ostatecznie prezentowało się to całkiem przyjemnie, a kolor wynagrodził trudy. Miałam go na paznokciach już dwa razy, co u mnie jest rzadkością w tak krótkim czasie ;)
Tak więc podsumowując - dla koloru jestem totalnie na tak, ale przy malowaniu potrzeba cierpliwości.
Jeśli interesują Was lakiery Orly, zapraszam na stronę Orlybeauty <KLIK>, gdzie znajdziecie tę ale i inne świetne kolekcje.
Po dwóch dniach noszenia solo dodałam wzór wykonany z pomocą szablonu z Born Pretty Store. Wzór namalowałam pokazywanym poprzednio "Berry Good Looking" z Cupcake Polish. Poniższe zdjęcia robiłam w czwartym dniu noszenia lakieru, dodałam tylko nową warstwę Glossera.
Do manikiuru użyłam:
- 1 warstwę Indigo baza winylowa
- 2 warstwy Orly Road Trippin
- 1 warstwę Seche Vite (brak na zdjęciu)
- do ozdoby: Cupcake Polish Berry Good Looking + naklejki z Born Pretty Store
- 1 warstwę Orly Glosser
Kolor jest przepiękny! :) Szkoda, że konsystencja jest nieciekawa :/
OdpowiedzUsuńZa taką cenę to powinien sam malować ;)
OdpowiedzUsuńwow, kolor jest zabójczy :D
OdpowiedzUsuńOj, znam ja tę gęstość Orlików...
OdpowiedzUsuńMega kolor!
OdpowiedzUsuńJaki obłędny kolor! A z tym zdobieniem wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że średnio u niego z konsystencją - żółte lakiery niestety są ciężkie w "obsłudze" :/
OdpowiedzUsuńZa to kolorek przepiękny!
Kolor jak marzenie! Ale nie cierpię męczyć się przy aplikacji :/
OdpowiedzUsuńkolor jest obłędny, szkoda, że aż tak problematyczny
OdpowiedzUsuńKolor jest fantastycznyl szkoda, że taki niefajny w obsłudze ;(
OdpowiedzUsuńNo to nie chcę....mimo niesamowitej urody :P
OdpowiedzUsuńCudny! :)
OdpowiedzUsuńkolor genialny!
OdpowiedzUsuńObłędny kolor. Szkoda że taki problemowy!
OdpowiedzUsuń